2020: Dookoła Polski
Z WLA DOOKOŁA POLSKI - 2020
Wyruszyliśmy na naszych WLA na wycieczkę dookoła Polski. Michał i ja. Plan był jeden: całkowity brak planowania. Nie wiedzieliśmy którędy pojedziemy, co odwiedzimy, co zjemy i wypijemy ani gdzie przenocujemy. Badger na podstawie moich wytycznych na szybko wyrysował trasę na mapie kraju. Widzicie ją powyżej zaznaczoną czerwoną linią. Życie pokazało jak bardzo plany rozminęły się z rzeczywistością :) Mieliśmy zamiar odwiedzić kilku znajomych. A tak naprawdę zależało nam głównie na świetnej zabawie. I ten cel został osiągnięty w 100%.
04.07 (dzień pierwszy)
Startuję z Książenic. Cel strategiczny: minać Radom. Spotkanie z Michałem i razem pędzimy na śniadanie w Saganku. Historyczne miejsce dla Klubu. Cel osiągnięty :) Pogoda piękna. Zapach lip. I spalin mojej WueLki gdy odmówiła współpracy i trzebabyło pchać. Potem Sandomierz, odwiedziny u Koziołka Matołka w Pacanowie i wspólne zdjęcie z gospodarzem. Tarnów, Jasło i pierwszy nocleg. A wczesniej pierwszy serwis bo ktoś ukradł Michałowi prąd.
05.07 (dzień drugi)
Dzień zaczynamy od serwisu gaźnika :) W trasie już cztery HD w tym 3 WLA. Spotkanie po latach: kawaka i i ciasteczko u Gamery. Odwiedzamy Rafała i Siekierezadę zwiedzając również zaplecze. Prywatne muzeum amerykańskiego sprzętu wojskowego z czasów II wojny światowej. Zdecydowanie warto. Niestety dostępne tylko dla wybranych. Dzień był męczący i pełen wrażeń zatem wieczorem zasłużone piwko w doborowym towarzystwie. Nocleg nad Soliną.
06.07 (dzień trzeci)
Kolejny poranek serwisowy :) Na zdjęciu efekt niedzielnego hamowania. Normalnie w tym zestawie hamulce służą do spowalniania. Wystarczyło zabrać szczęki z wózka i w drogę. Kalwaria Pacławska, Arłamów Przemyśl, Bełżec i Tomaszów Lubelski. Tu kończymy dzień też pełen wrażeń. Podjazdy i zjazdy bardzo zmęczyły Wojownika i mnie. Jedynka miała sporo pracy.
Michał: "Okazuje sie, że można być prorokiem i nie jest to zbyt trudne. Juz wczoraj po gwaltownym hamowaniu Maćka na dojeździe do Soliny, bez żadnej medytacji, wiedzieliśmy ze dzisiejszy dzień zacznie sie robótką związaną z hamulcem. Dodatkowa nauka, aby okladziny raczej kleić, a nie nitować.
Po godzinie byliśmy juz gotowi opuszczajac gościnny dom Willa Solina 144 w Polańczyku. Polecamy każdemu . Gospodarz motocyklista, więc nie dość że ugości to i doradzi gdzie pojechać.
Regulacje naprawionego hamulca robiliśmy na żywym organiźmie Maćka, który przy zjeździe po serpentynkach nadzyczajną siłą woli cudownie unikął rąbniecia w przdrożną jabłon na której spoko można odnaleźć przynajmniej kilka kolorów farb jak rowniez zaoszczędzil nam dzialań polowych i wyciągania go z rowu. Zatrzymal się dzielnie na jego krawędzi dzięki nowym butom. W powietrzu wyczuwalne byly rożne zapachy, na pewno nie palonej gumy Dalej poszło juz gładko bez przygód zapewne dlatego ze i skończyly się bieszczadzkie serpentyny.
Przez Przemyśl, Radymno pięknymi lesistymi drogami dotarliśmy do Bełżcza, a nocujemy w Tomaszowie Lub. Po drodze oczywiście miejsca w których trzeba być (Arłamów, Kalwaria Pacławska, pozostałości niemieckiego obozu zagłady w Bełżcu)
Plan na jutro: lokalnymi drogami blisko granicy dojechać do Siemiatycz. Mamy tam zaproszenie na Ducha Puszczy. Juz się boim."
07.07 (dzień czwarty)
Dzień bez dłubania to dzień stracony. Michał i inni pierwszy raz widzą drewniane cele w akumulatorze :) Potem Hrubieszów, Sobibór, Włodawa, Terespol i Siemiatycze. Dzisiejszą trasę z Tomaszowa Lub. do Siemiatycz przejechaliśmy Nadbużańską Autostradą nr 816
Piękna trasa, którą o dziwo nie chwali się żadna opcja polityczna, wiedzie z Zosina do Terespola. Po trasie piękne widoki łanów pełnych chleba, lasów pełnych kleszczy oraz śladów po niedawnej wichurze. We Włodawie przy wodowskazie - każdy chyba zna te komunikaty ile ubyło, a ile przybyło- pierwsza gleba Michała. A mówiłem: nie jedź tą drogą Michale. Nooo nie zawsze tak jest, że jest przyjemnie w jedną i drugą stronę..... Duch Puszczy wszystko załagodzi...
08.07 (dzień piąty)
Święta Góra Grabarka, Hajnówka, Kruszyniany, Krynki, Kuźnica Białostocka
Kto z nas nie myślał o egzotycznych wyprawach i drzemce pod palmami? Otóż jest to w zasadzie na wyciągnięcie ręki. Chociaż gospodarz głośno protestował, nie mogłem sobie odmówić tej przyjemności. I tu sprawdza się stwierdzenie jak się zacznie przyjemnie to i przyjemnie się skończy (zazwyczaj :) ). Na naszej drodze była Grabarka z Górą Krzyży, Hajnówka z mocną zasłużoną ekipą ubogacającą stan WLA w Polsce. (od tej pory przez pół dnia ponownie w trasie były 4 szt WLA, a od jutra Artur jedzie z nami dalej) 4 rodzaje dróg - asfalt równy, asfalt dziurawy, kocie łby, droga szutrowa oraz punkt kopulacyjny ogiera. Nocujemy prawie na samej granicy w Zajeździe Sosna- dobrze chronionym. Czyli dzień zaczęty pod palma skończyliśmy przy "Sośnie" :)
09.07 (dzień szósty)
Dzisiejszy zaczął się na wschodzie, a skończył na północy, mieliśmy nie jechać na Hel, a jednak jutro planujemy tam być. Nawet codzienne SPA na ziemi pod motocyklem może sprawiać satysfakcje nie rodząc stresu. Dąbrowa Białostocka, Lipsk, Sejny, Giby, Szypliszki, Gołdap, Węgorzewo, Bartoszyce.
Krzysiu na szybko dorobił nowy "pancerny" wspornik klaksonu.
10.07 (dzień siódmy)
Tego dnia trasa nam się lekko rozjechała z koncepcją Nadwornego Kartografa: Górowo Iłowieckie, Braniewo, Elbląg, Malbork, Kościerzyna, Bytów, Słupsk
11.07 (dzień ósmy)
Poranny serwis, tym razem w motocyklu Michała i Ustka, Darłowo, Łazy, Ustronie Morskie, Kołobrzeg, Rewal, Kamień Pomorski, Dziwnów, Międzyzdroje, Lubin
12.07 (dzień dziewiąty)
Świnoujście, Stępnica, Szczecin, Gryfino, Chojna, Cedynia. Mamy towarzystwo kolejnego prawdziwego klasyka Iż 49K rocznik 1957. Plus Polonez '98 :) Ponieważ niedziela wyborcza to trzeba było obowiązek obywatelski wypełnić.
13.07 (dzień dziesiąty)
Dzień zaczynamy od czego??? Tak, zgadliście!!! Od serwisu :) Tego dnia prawie 250 km zupełnie nie po linii: Mieszkowice, Kostrzyń n/Odrą, Sulęcin, Międzyrzecz, Łagów, Skąpe, Krosno Odrzańskie, Bronków
14.07 (dzień jedenasty)
Tego dnia jedziemy po samej granicy: Gubinek, Brody, Zasieki, Brody, Tuplice, Iłowa, Lubań, Lubomierz, Lwówek Śląski. Nawigacja ewidentnie nie pomaga prowadząc nas po kompletnych bezrożach. Potem się okazuje, że włączyłem tryb wyszukiwania ścieżek rowerowych :) Plus fabryka materiałów wybuchowych Forst w Zasiekach. Może nas jedynie zatrzymać zerwany most lub piękno architektury bądź przyrody. Idziemy jak burza nie zważając na jakość dróg - czy to na przełaj polną czy też krętą pośród lasu.
15.07 (dzień dwunasty)
Nadal w drodze: Złotoryja, Jawor, Dobromierz, Świebodzice, Jaworzyna Śląska, Świdnica, Dzierżoniów, Ząbkowice Śląskie, Otmuchów, Nysa, Brzeg. Dzisiaj zjeżdzamy na poludnie Polski - w Dolnośląskie. Co miejscowość to atrakcja. Nie moglismy sobie odmówić wizyty w Jaworzynie Śl. w parowozowni. Zestawienie żelaza z tych samych czasów daje moc. Nocleg w gościńcu u Ryśka. Następne na mapie Polski przyjazne miejsce dla motocyklistów. Agroturystyka Brodziakówka.
16.07 (dzień trzynasty)
Dziś małe kółko czyli rundka wokół komina: Strzelin, znów Ząbkowice Śląskie, Bardo, Kłodzko, Lądek Zdrój, Kletno. Dzień zaczynamy, a jakże, od serwisu. W sumie dzień kończymy tak samo. Urwana płetwa tarczy kotwicznej. Cały dzień w deszczu.
17.07 (dzień czternasty)
Michał kierunek dom a ja się jeszcze pokręcę po okolicy: Kłodzko, Złoty Stok, Otmuchów, Głuchołazy, Kędzierzyn-Koźle, Wodzisław Śląski, Gliwice.
Mapka uzupełniona o trasę powrotną Michała: Otmuchów, Lubliniec, Częstochowa, Radomsko, Końskie, Nowe Miasto n/Pilicą, Grójec, Góra Kalwaria i dom.
Michał: "Powoli kończy się nasz WueLkowy rock and roll wkoło Polski. Pomysł był przedni a wrażenia, trasa i to co nas spotkało przekroczyło oczekiwania. Może to trywiał ale Polska jest piękna. W dwa tygodnie przemierzyliśmy trasę od wschodu do zachodu z południa na północ. Wybieraliśmy głównie drogi lokalne możliwie blisko granicy. Zdarzały się też trasy rowerowe. Codzienna troska o prawie 80-letnie motocykle była dodatkowym smaczkem i wyzwaniem."
Ja: "Hola, hola, ja jeszcze jadę"
18.07 (dzień piętnasty)
Dzień lenia. Nigdzie nie jadę. Leżakuję w Gliwicach.
19.07 (dzień szesnasty)
Michał w domu a ja po jednodniowym odpoczynku dalej w drogę: Mikołów, Oświęcim, Wieliczka, Bochnia, Tarnów (poraz drugi), Pilzno, Frysztak, Odrzykoń i koło zamknięte. Na ostatnim wzniesieniu zabrakło pary i krótki postój tuż przed szczytem (tzw. górski hamulec). Za słaby rozbieg wziąłem. Odwiedziny u Erwina.
20.07 (dzień siedemnasty)
Tarnów (poraz trzeci), Mielec, Baranów Sandomierski, Zawichost, Kazimierz Dolny, Janowiec, Kozienice, Piaseczno, Książenice - KONIEC!!!
Podsumowanie:
4.600 km w 17 dni
Autorzy zdjęć, teksty i redakcja: Maciej Abramczyk, Michał Wot Byrski